25 kwietnia 2024 roku, po latach trzech latach oczekiwania, Sąd Najwyższy wydał nową uchwałę frankową. Mimo licznych przeszkód, Frankowicze wreszcie poznali odpowiedź na nurtujące pytania dotyczące niewyjaśnionych kwestii związanych ze sprawami frankowymi.
Nad czym debatował Sąd Najwyższy?
Przedmiotem rozstrzygnięć Izby Cywilnej było sześć pytań zadanych przez Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego, które możemy podzielić na trzy kategorie.
Pierwsza dotyczyła tego, jak sądy mają orzekać w sprawach kiedy stwierdzą, że w umowie kredytowej znajdują się zapisy, które nie powinny wiązać Kredytobiorców:
- czy w takiej sytuacji sąd ma możliwość zastosowania średniego kursu NBP w miejsce kursu, który stosuje bank,
- czy powinien odfrankowić taką umowę, czyli usunąć zapisy odnoszące się do kursu franka szwajcarskiego i nadal pozwolić obowiązywać umowie w czasie,
- czy trzecia opcja – stwierdzić nieważność takiej umowy.
Druga kategoria pytań dotyczyła tego, jak sądy mają podejść do spraw frankowych w sytuacji kiedy uznają, że umowa powinna zostać uznana za nieważną. Czy w takiej sytuacji każda ze stron, czyli Frankowicze i banki mają swoje odrębne roszczenia i czy powinny one kompensować się w ramach jednego postępowania. Mówiąc wprost, czy Frankowicze najpierw mają zażądać zwrotu rat, które świadczyli na rzecz banku, a dopiero w odrębnym postępowaniu ten bank może zwrócić się o swój kapitał, czy można to zrobić w ramach jednego postępowania i teorii salda.
Trzecia, ostatnia kategoria pytań dotyczy kwestii przedawnienia roszczeń banków oraz dodatkowych roszczeń zarówno po stronie Kredytobiorców jak i banku w sytuacji uznania umowy za nieważną.
Uchwała frankowa. Jakie zmiany dla Frankowiczów?
Jeśli chodzi o pierwszą kategorię pytań, Sąd Najwyższy poszedł za kierunkiem wskazanym przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jeśli chodzi o stwierdzenie faktu, że dana umowa zawiera zapisy, które nie powinny wiązać konsumentów. W takim przypadku sąd powszechny nie ma możliwości naprawienia tej umowy i zastosowania średniego kursu NBP, natomiast w gestii sądu krajowego pozostaje odpowiedzieć na pytanie, czy po usunięciu takiego zapisu dana umowa może dalej obowiązywać i w tym zakresie wydać orzeczenie o odfrankowieniu takiej umowy lub stwierdzić, że bez takiego zapisu umownego, umowa nie może dalej obowiązywać i w tym zakresie wskazać na jej nieważność.
W kategorii zagadnień związanych z rozliczeniem stron w przypadku wyroku stwierdzającego nieważność umowy kredytowej, Sąd Najwyższy powielił już swoje inne stanowiska w mniejszych składach i wskazał że w takich sytuacjach powinna mieć zastosowanie teoria dwóch kondykcji. Zgodnie z tą teorią, każda ze stron ma dwa odrębne roszczenia. W związku z tym, w ramach pierwszego postępowania to najpierw Kredytobiorca dochodzi rat, które wpłacił na rzecz banku i rolą sądu jest wydanie wyroku, w którym zasądzi właśnie tę kwotę, a w odrębnym postępowaniu bank ma możliwość wystąpienia o swój kapitał.
Omawiając trzecią kategorię zagadnień dotyczącą dodatkowych roszczeń stron w przypadku stwierdzenia nieważności umowy kredytowej, Sąd Najwyższy stanął na stanowisku, że zarówno bankom jak i Frankowiczom nie należą się żadne dodatkowe rekompensaty w tym zakresie. Mamy również do czynienia z odrębnością w stosunku do ostatnich orzeczeń TSUE, w których Trybunał wskazał, że owszem bankom nie należą się żadne roszczenia o bezumowne korzystanie z kapitału i waloryzację, natomiast pozostawił pewną furtkę dla Frankowiczów. Sąd Najwyższy wskazał, że nie widzi takich podstaw w oparciu o polskie prawo.
Sąd Najwyższy orzekł od kiedy należy liczyć termin przedawnienia roszczeń banków
Zgodnie z naszymi przewidywaniami, na najważniejszą kwestię wynikającą z uchwały frankowej Sądu Najwyższego wyrosła kwestia związana z przedawnieniem roszczeń banków. Przede wszystkim Izba Cywilna potwierdziła, że zgodnie z wyrokiem TSUE termin przedawnienia roszczeń banków nie powinien biec później niż termin roszczeń Frankowiczów, zatem nie powinien być on liczony od momentu uprawomocnienia się wyroku w zakresie stwierdzenia nieważności umowy kredytu. Z drugiej strony upadł również najczarniejszy scenariusz dla bankowców, który zakładał, że termin przedawnienia roszczeń banków powinien być liczony od momentu uruchomienia kredytu, czyli sytuacji, w której Kredytobiorca otrzymał niezbędny kapitał od banku. Wygrało rozstrzygnięcie. zgodnie z którym Sąd Najwyższy uznał, że termin przedawnienia roszczeń banków powinien biec podobnie jak w przypadku Frankowiczów, czyli od momentu, w którym Kredytobiorcy zakwestionowali treść podpisanej umowy z bankiem. Dlatego bank ma dokładnie trzy lata od momentu kiedy Kredytobiorcy złożyli wezwanie do banku lub reklamację i w takim czasie może złożyć swój pozew o zwrot udostępnionego kapitału.
Podsumowując posiedzenie Izby Cywilnej, najważniejszy jest fakt, że Sąd Najwyższy w końcu wydał uchwałę frankową. Zakończyła się kilkuletnia saga związana z oczekiwaniem na ważne stanowisko, a to w jaki sposób przełoży się ono na praktykę sądową i wymiar sprawiedliwości dowiemy się tego w najbliższych miesiącach.