Wraz z początkiem roku temat ugód z frankowiczami zyskał na popularności. Jesteśmy świeżo po publikacji raportów rocznych większości banków. I praktycznie w każdym z nich pojawia się wątek dotyczący porozumień.
Ugody stały się więc priorytetem dla banków, co widać po wielości kontaktów z klientami. Kredytobiorcy nawet kilka razy w miesiącu otrzymują wiadomości i telefony zachęcające do ich zawarcia. Oczywiście warto wskazać, że po tylu latach batalii sądowych, wreszcie pojawiły się jakieś propozycje polubownego rozwiązania sporu. Ale przy tej okazji trzeba wyraźnie podkreślić, że aktualne ugody nie są żadną alternatywą dla frankowiczów. Zwłaszcza tych, którzy już podjęli decyzję o dochodzeniu roszczeń od banku. I w tym zakresie warto podać kilka faktów.
Nie byłoby ugód, gdyby nie wygrane frankowiczów w sądach
Z roku na rok statystyki sądowe w sprawach frankowych przekraczają kolejne wartości. Wygrane frankowiczów stanowią już 98-99% wszystkich spraw. A zdarzają się takie miesiące, jak styczeń 2023 r., kiedy w sprawach Votum zapadło 100% korzystnych prawomocnych wyroków. Tak jednolita linia orzecznicza nie pozostawia złudzeń, że każdy kolejny proces sądowy jest znacznym kosztem dla banku. I nie chodzi tylko o konieczność rozliczenia się z kredytobiorcami po wyroku stwierdzającym nieważność umowy kredytowej. Co do zasady w takiej sytuacji strony zawracają sobie wzajemnie, to co sobie świadczyły w trakcie trwania wadliwej umowy. Czyli bank oddaje klientom wpłacone raty i inne opłaty z tytułu kredytu, a kredytobiorcy zwracają do banku udzielony kapitał. Ale do tego dochodzą jeszcze dodatkowe koszty z tytułu przegrania sprawy.
Warto jednak wskazać, że propozycje porozumień nie oznaczają, że banki przyznają frankowiczom rację. Ponieważ w prowadzonych postępowaniach sądowych banki konsekwentnie podkreślają, że ich umowy są pozbawione wad prawnych. I wskazują to w odpowiedziach na pozew, a także składanych apelacjach oraz kasacjach. Zatem chodzi tylko o zminimalizowanie strat finansowych, wynikających z realizacji niekorzystnych dla banków orzeczeń. Oprócz rozliczenia z tytułu nieważności, ponoszą też koszty procesu, zazwyczaj za obie instancje, które pokrywa strona przegrywająca. A także koszty reprezentacji przez pełnomocnika, gdyż banki zazwyczaj korzystają z zewnętrznych kancelarii. Kiedy zsumujemy te wszystkie koszty, to mamy do czynienia z dodatkowymi kilkudziesięcioma tysiącami złotych, które banki tracą wskutek przegranych w sądach.
Żadna ugoda nie da tylu korzyści, co prawomocny wyrok
W większości przypadków ugoda polega na konwersji kredytu CHF na kredyt w PLN, tak jakby od początku był kredytem złotowym, oprocentowanym według stawki referencyjnego WIBOR. Czy zatem umorzenie części salda zadłużenia i przejście na wyżej oprocentowane raty jest lepsze od wyroku sądowego? Odpowiedź może być tylko jedna. Żadna ugoda nie zapewni frankowiczom takich korzyści, jak prawomocny wyrok w zakresie stwierdzenia nieważności umowy kredytowej. Przede wszystkim aktualne saldo zadłużenia spada do zera, a klienci trwale przestają spłacać raty do banku. Biorąc pod uwagę, że w zdecydowanej większości spraw kredytobiorcy nadpłacili już udzielony kapitał, to do zwrotu pozostaje jeszcze wpłacona do banku nadwyżka. Ponadto kwestią otwartą pozostają dodatkowe roszczenia kredytobiorców, do których w pewnym sensie furtkę otworzyła ostatnia Opinia Rzecznika Generalnego TSUE. Oczywiście w tym zakresie musimy zaczekać jeszcze na wyrok TSUE. Niemniej jednak zawarcie ugody oznacza zrzeczenie się prawa do dochodzenia roszczeń również w tym zakresie. Ponadto średni czas postępowania w sprawach frankowych wynosi dzisiaj około 30 m-cy. I za ten czas oczekiwania na wyrok należą się frankowiczom odsetki ustawowe za opóźnienie, które w przypadku roszczeń o zapłatę mogą stanowić dodatkowe kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zatem jest to solidna rekompensata za czas postępowania i kolejny argument za odrzuceniem propozycji ugody i wyborem ścieżki sądowej.